Czy piracka czarna plama naprawdę istniała?

Czy piracki „czarny znak” naprawdę istniał?0 Od dzieciństwa byliśmy pewni, że prawdziwi piraci boją się tylko jednego – „czarnego znaku”. Znak oskarżenia zbójcy, złowieszczy i zawsze zapowiadający śmierć, pojawia się w wielu książkach i filmach. Ale czy „panowie szczęścia” naprawdę mieli taki znak?

„Czarny znak” tak mocno zadomowił się w kinie i literaturze, że niewiele osób ma wątpliwości co do jego prawdziwego istnienia. Ale tak naprawdę żaden historyk ani badacz tradycji pirackich nie mógł znaleźć informacji o tym zwyczaju w starych źródłach. Można śmiało powiedzieć, że ponury piracki znak to autorskie odkrycie pisarza Roberta Stevensona.

Roberta Louisa Stevensona


Pierwsze wydanie powieści przygodowej Wyspa skarbów szkockiego pisarza Roberta Louisa Stevensona ukazało się w 1883 roku. Wcześniej, w latach 1881–1882, poszczególne rozdziały powieści ukazywały się na łamach pisma dziecięcego Young Folks. Książka szybko zyskała popularność wśród dzieci i młodzieży. Obrazy stworzone przez utalentowanego autora mocno zapadły w pamięć młodych umysłów.

Czy piracka czarna plama naprawdę istniała?

Szczególnie imponujący był zwyczaj piratów nakładania „czarnego znaku” na winnych towarzyszy. Dla Stevensona był to okrąg wycięty z papieru, którego jedna strona była poplamiona sadzą. Znak umieszczano czarną stroną na dłoni, powodując, że sadza pozostawiła złowieszczy ślad na skórze.

Najwyraźniej rabusie morscy nie byli zbyt skrupulatni w wyborze materiału na znak. Tak autor opisuje dostawę jednonogiemu piratowi Johnowi Silverowi:

„Zachęcony tymi słowami bandyta przyspieszył kroku i wepchnąwszy coś Silverowi w rękę, pośpiesznie pobiegł z powrotem do towarzyszy. Kucharz spojrzał na swoją dłoń. – Czarny znak! Tak właśnie myślałem” – powiedział. – Skąd wziąłeś ten papier?.. Ale co to jest? Ach, wy nieszczęśnicy! Wycięte z Biblii! Cóż, zostaniesz za to nagrodzony! A jaki głupiec przeciął Biblię?”

Zgadzam się, niezapomniany i złowieszczy moment. Zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę, co Biblia znaczyła dla bogobojnych Anglików w XIX wieku. Dziś takie detale nie robią już na widzach większego wrażenia. Dlatego często „czarny znak” ukazywany jest jako rodzaj magicznego znaku pozostającego na dłoni skazańca.

„Czarny znak” i as pik

Jednak autorska wersja znaku ma także swoich przeciwników. Istnieje opinia, że ​​Robert Stevenson, który dużo podróżował, także drogą morską, dobrze wiedział, o czym pisze. Uważa się, że o starożytnym pirackim zwyczaju pisarz dowiedział się podczas zbierania materiałów do książki. Co więcej, niektórzy są nawet pewni, że as pik służył kiedyś jako znak. Kartę po prostu pokazywano złodziejowi, który popełnił przestępstwo. Oznaczało to wyrok śmierci lub wygnanie, w zależności od okoliczności.

Chociaż ta wersja brzmi wiarygodnie, eksperci od symboliki kryminalnej rozbijają ją na kawałki. Powszechnie wiadomo, że as pik stał się złowieszczym symbolem dopiero na początku XX wieku. Był szeroko stosowany przez gangsterów przy skazywaniu zdrajców lub zastraszaniu ofiar. Często kartkę rzucano na miejsce represji wobec członków wrogiej grupy.

Znacznie później, podczas wojny w Wietnamie, Amerykanie użyli asów pik, aby psychologicznie wpłynąć na partyzantów. Prawdopodobnie nie miało to sensu, ponieważ inna kultura nie pozwoliła Wietnamczykom zaszczepić horroru anglosaskiego romansu kryminalnego.

Podsumowując, można powiedzieć, że „czarny znak” to wytwór wyobraźni Stevensona, niewątpliwie udany. Jeśli chodzi o prawdziwych piratów, fakty historyczne zaprzeczają ich skłonności do żałosnych, pozbawionych znaczenia rytuałów. Rozbójnik, który zgrzeszył przeciwko bractwu, został ukarany bez znaków. Było na to wiele krwawych i dość „humanitarnych” metod, na przykład odosobnienie.

Rate article
Internetowy agregator faktów!