Wraz z rewolucją przemysłową w Anglii i późniejszym wzrostem populacji pojawiło się zapotrzebowanie na tuczne bydło. Oczywiście tłuste bydło jest zawsze dobre. Ale to właśnie pod koniec XVIII i na początku XIX wieku pulchne świnie i potężne krowy stały się dla Brytyjczyków niezbędne jak powietrze. Rolnicy zaczęli zwracać szczególną uwagę na dietę zwierząt gospodarskich.
Od 1710 do 1790 roku średnia waga angielskiej krowy potroiła się. A w 1802 roku prawie cały Londyn zebrał się, aby popatrzeć na bezprecedensowy cud – byka ważącego 1,3 tony, przywiezionego do stolicy z miasta Durham. Byk stał się tak popularny, że zaczęto go malować na porcelanowych talerzach. Ponadto w Anglii nadal działa kilka pubów Durham Bull.
W pogoni za otłuszczeniem i otłuszczeniem swojego bydła rolnicy przeprowadzali różnorodne eksperymenty: karmili zwierzęta makuchem i rzepą, dbając o to, aby poruszały się jak najmniej. A jeśli zwierzę osiągnęło przyzwoity rozmiar, rolnik zlecił wykonanie portretu, który uwieczniał piękno jego bydła.
Podejrzewamy, że malarze chcąc schlebić klientowi, przedstawili jego zwierzę jako jeszcze masywniejsze niż było za życia.
Portrety takie spełniały jednocześnie dwie funkcje. Po pierwsze reprezentacja. Portrety tłustego bydła odgrywały dla hodowców bydła w XIX wieku tę samą rolę, co drogie zegarki dla biznesmenów XXI wieku: opcjonalne akcesorium, ale robiące wrażenie. Ponadto hodowlę tucznego bydła uznawano za sprawę patriotyczną. (Dlatego tuczone zwierzę często przemianowano na Patriot.)
Po drugie, takie portrety były reklamą hodowli bydła. Często pod portretami umieszczano imiona zwierząt, nazwisko właściciela, a czasem także adres gospodarstwa. Przecież na zdjęciu mógł być obecny sam hodowca. Albo karmił zwierzęta, albo po prostu stał w pobliżu i z dumą patrzył na swoje tłuste dzieła.
Należy jednak pamiętać, że pisząc „rolnicy” nie mamy na myśli zwykłych rolników, ale rolników-dżentelmenów. Oznacza to, że prawowici właściciele ziemi są często pochodzenia arystokratycznego. Zwykli rolnicy żyjący na obcych ziemiach, a zwłaszcza chłopi, nie mieli czasu na eksperymentowanie z żywieniem zwierząt gospodarskich. Ale panowie rolnicy mieli więcej niż wystarczająco czasu.
Jednym z najbardziej znanych hodowców bydła tłustego i bezrogego w Anglii był mąż królowej Wiktorii, książę Albert. A kto wyznacza modę, jeśli nie Książę Małżonek? Tak więc prawie każdy dżentelmen, który nie poświęcił swojego życia karierze wojskowej lub politycznej, został właścicielem farmy.
Według historyka Harriet Ritvo jedną z najpopularniejszych rad w XIX-wiecznych czasopismach rolniczych było odradzanie „zwykłym rolnikom”, aby nie próbowali konkurować z grubymi zwierzętami dżentelmenów, którzy mieli znacznie więcej czasu i zasobów, aby osiągnąć podobne wyniki.
Arystokratyczna moda na hodowlę zwierząt dotarła do Rosji. W ten sposób jeden z najbogatszych spadkobierców imperium, Feliks Jusupow, próbował zdobyć własną hodowlę zwierząt. Oto niezwykły fragment jego wspomnień:
„Lato spędziłem w Archangielsku. Widziałem zwierzęta, mój nabytek angielskiego. Mój ojciec był z nich zadowolony, zamówił mi nawet jeszcze trzy krowy i byka. Natychmiast wysłałem telegram do Londynu, najlepiej jak umiałem po angielsku: „Proszę, przyślijcie mi jedną krowę i trzy kobiety z Jersey”. Rozumieli mnie prawidłowo, sądząc po wysłanym rozkazie, ale jakiś żartowniś-dziennikarz zdobył mój telegram, opublikował go w angielskich gazetach i stałem się pośmiewiskiem wszystkich moich londyńskich przyjaciół.
W galerii poniżej znajduje się więcej portretów znanych, grubych zwierząt.